Quantcast
Channel: w rodzinie - StressFree.pl
Viewing all 93 articles
Browse latest View live

Odzyskać ojca – zapraszamy na kolejny #WtorekMasculinum

$
0
0
Ojciec w rodzinie

Już 17 marca w Warszawie drugie wydarzenie z cyklu #WtorekMasculinum - organizowane przez Fundację Masculinum, poświęcone tematowi relacji z ojców i synów, a dokładnie uchybieniom w procesie przekazywania pozytywnego wzorca męskości z pokolenia na pokolenie.

By odzyskać ojca nie jest wcale potrzebna jego fizyczna obecność, to sposób na zrozumienie siebie, swoich relacji oraz poznania wzorców, na których oparła się osobowość. 

Zdrada ojca polega na zniknięciu, przekazaniu syna w ręce matki w imię swojego dobra, realizowania własnych aspiracji i niechęci połączonej z nadzieją, że kiedy odpuszczę początek relacji z synem – tej niekoniecznie pasjonującej, „obsługowej” – później będę mógł wrócić. Z tej ścieżki nie ma powrotu, zaś warunkuje ona życie kolejnych pokoleń… na całe życiemówi Jacek Masłowski, prezes Fundacji Masculinum.

Wieczorne spotkanie rozpocznie krótki wstęp, zaś późniejszy panel dyskusyjny poprowadzi Tomasz Kwaśniewski - redaktor, dziennikarz RDC, a jego rozmówcami będą:

  • Wojciech Eichelberger - założyciel Instytutu Psychoimunologii IPSI, wiceprezes Fundacji Masculinum, czołowy polski psycholog i psychoterapeuta;
  • Jacek Masłowski - prezes Masculinum, coach, psychoterapeuta
  • Paulina Młynarska - dziennikarka, felietonistka, wydawca programów telewizyjnych
  • Andrzej Saramonowicz - scenarzysta, reżyser, dziennikarz, dramaturg

Następnie uczestnicy wydarzenia będą mogli zadać najbardziej nurtujące pytania gościom specjalnym, zaś później porozmawiać z nimi już w mniej formalnej atmosferze oraz nawiązać nowe relacje między sobą.

Szczegóły

  • Data: 17.03.2015 r.
  • Godzina: 18:30
  • Miejsce: Skwer, ul. Krakowskie Przedmieście 60A
  • Dodatkowe informacje: www.wtorek.masculinum.org
  • Strona wydarzenia na portalu Facebook: www.facebook.masculinum.org
  • Kontakt: fundacja@masculinum.org
  • Wstęp wolny!

Masculinum - partnerzy

 

 

 

 


Pomyśl zanim wrzucisz…– chronisz intymność dziecka?

$
0
0
Intymność dziecka

Dziecko w wannie, dziecko nagie, dziecko w samych majtkach... W Internecie pełno jest zdjęć, które pokazują dzieci w najbardziej intymnych dla człowieka chwilach. Kto je zamieszcza? Zwykle sami rodzice, pragnąc się pochwalić swoim potomkiem i każdym etapem jego życia. Czy to na pewno słuszne? 

Przeglądając blogi, fanape i profile mam/rodziców na portalach społecznościowych czasem ma się wrażenie, że coś takiego jak poczucie/granica intymności, prywatności, które kiedyś były czymś pięknym, ale chronionym, przeznaczonym tylko dla najbliższych - przestaje funkcjonować w naszym społeczeństwie. 

Wiele mam już od momentu dowiedzenia się o ciąży zaczyna fotografować i opisywać jej przebieg w Internecie... Brzuch z prawej brzuch z lewej strony (pstryk), opis dolegliwości ciążowych, biegunek, infekcji. Niech każdy w tym kraju (i nie tylko) zobaczy i przeczyta... Mama jest osobą dorosłą, skoro ma więc ochotę pokazać światu siebie prawie nagą i wprowadzać innych (obcych) w świat swoich dolegliwości to już jej wybór.

Dziecko ma prawo do prywatności

Dziecko jest osobnym człowiekiem - ma prawo do szacunku, poszanowania jego intymności, granic prywatności... Dlaczego tak wielu rodziców o tym zapomina? Czy świadomość, że mały Adaś za chwilę pójdzie do szkoły, a cała klasa będzie mogła przeczytać o konsystencjach jego kupek, zobaczyć jego genitalia w Internecie - nie daje rodzicom do myślenie i zachowania granic? Czy nie mają szacunku do dziecka? Dlaczego tak trudno sobie wyobrazić, że może ono nie chce oddawać swojej prywatności, by mama czy tato mogli zamieszczać sweet gołe focie na fb, czy mieć temat na kolejny wpis na blogu... Tylko jak niby miałoby się temu przeciwstawić, jest tylko dzieckiem. To przecież rodzic powinien je chronić!

W sieci nic nie ginie  - chroń intymność dziecka

Niektórym się wydaje, że jeśli zamieszczą coś na swoim fb, na blogu/stronie - to zdjęcia tylko tam będą. Obudźmy się! Co raz trafi do sieci, w większości przpadków rozniesie się. Ludzie "pożyczają" sobie zdjęcia, teksty - cytują ich fragmenty.  Dziś zdjęcie jest na naszej stronie, jutro pojawi się np. w jakimś niemieckim, angielskim, czy rosyjskim portalu.

 

 

 

W 2013 roku Fundacja Dzieci Niczyje zorganiozwała kampanię - Pomyśl zanim wrzucisz. Jej celem było zwrócenie uwagi na problem bezrefleksyjnego publikowania zdjęć dzieci przez ich rodziców oraz kwestie ochrony prywatności dzieci w Internecie. 

"Zdjęcie raz wrzucone do internetu zaczyna żyć własnym życiem. – czytamy na stronie kampanii. - Każdy może je pobrać, opublikować w niekorzystnym kontekście, a nawet  zmodyfikować i  udostępnić ponownie. Nic w internecie nie ginie. Zanim opublikujesz zdjęcie, pomyśl czy nie zaszkodzi to Twojemu dziecku. Wyobraź sobie, jak się poczuje, kiedy za jakiś czas albo samo odnajdzie, albo ktoś w najmniej odpowiednim momencie podsunie mu znalezione w  Internecie niefortunne zdjęcie z głupią miną albo w jakiejś niezręcznej sytuacji. A może zobaczy własną twarz na jednym z internetowych memów? Zastanów się również, zanim wrzucisz do Internetu zdjęcia swojego dziecka z plaży – w kostiumie kąpielowym lub bez. Dla ciebie to radosne wspomnienia, dla osób o skłonnościach pedofilskich pożywka dla chorej wyobraźni. A przede wszystkim pomyśl czy za kilka lat dziecko nie będzie Ci miało za złe, że jego intymne zdjęcia trafiły do Internetu".

 

 

- Chcemy zwrócić uwagę rodziców na kwestię ich odpowiedzialności za prywatność dzieci – podkreślał Łukasz Wojtasik z Fundacji Dzieci Niczyje. - Zdarza się, że umieszczając zdjęcie w Internecie tracimy nad nim kontrolę. Próby jego usunięcia skazane są na niepowodzenie, bo każde zdjęcie, które spotkało się z zainteresowaniem internautów, zostaje natychmiast powielone, jest poddawane przeróbkom, może stać się motywem złośliwych memów – dodaje Wojtasik.

Jednym z elementów kampanii był poradnik dla rodziców „Pomyśl, zanim wrzucisz”, w którym znajdują się informacje na temat ustawień i ochrony prywatności na portalach społecznościowych. Jest on dostępny na stronie www.zanimwrzucisz.fdn.pl.

- Nie chcemy zabraniać rodzicom publikowania zdjęć dzieci – wyjaśniał Łukasz Wojtasik. – Ale chcemy, żeby to robili odpowiedzialnie i świadomie, wykorzystując narzędzia, które pozwalają na ochronę prywatności ich dziecka. I żeby zdawali sobie sprawę z konsekwencji własnych działań, zarówno tych bezpośrednich, jak i tych odroczonych, kiedy to bezrefleksyjnie opublikowane zdjęcie zostanie dziecku przypomniane, zazwyczaj w najbardziej niefortunnych okolicznościach. Bo Internet nie zapomina – tłumaczył Wojtasik. 

Sytuacja odwrotna - podoba Ci się?

Wyobraźcie sobie sytuację odwrotną... Dziecko zaczyna prowadzić bloga i zamieszczać na nim zdjęcia mamy i taty - nago, sikających, ich wydzielin, wysypek, itp. - i jeszcze z uporem maniaka "roznosić" je po portalach społecznościowych, bo może jeszcze nie wszyscy widzieli... Podoba się wam taka perspektywa? Takie odarcie z intymności, prawa do prywatności?
 

*Wykorzystano materiały ze strony www.zanimwrzucisz.fdn.pl

 

Asertywność – co i jak obiecujesz?

$
0
0
Obietnice - asertywność

Ktoś ma problem, kłopot, zmaga się z trudną sytuacją życiową, potrzebuje czegoś... z Twoich ust pada "Pomogę Ci!". Czy na pewno wiesz co mówisz? - i co z tym zamierzasz zrobić? Czy asertywność bywa przydatna również przy składaniu deklaracji pomocy?

Po przeczytaniu artykułu Honoraty Kifner Asertywność - obietnice pomocy bez pokrycia? uświadomiłam sobie, że pomaganie innym nie jest sprawą prostą już od samego początku - gdy wychodzimy z inicjatywą i formułujemy względem kogoś propozycję pomocy. Mam tu na myśli szczególnie te sytuacje, gdzie stojąc z kimś twarzą w twarz... dajemy słowo, że chcemy w jakiś sposób "uprościć" mu życie.

 

Zmotywowani do deklaracji m.in.:

  • współczuciem
  • bezinteresownym pragnieniem dzielenia się z innymi swoim czasem, talentami i pieniędzmi
  • chwilowym impulsem
  • wewnętrzną, często nieuświadomioną potrzebą tworzenia wizerunku "jestem taki dobry"
  • chęcią dowartościowania siebie w oczach innych i swoich
  • tzw. „grzecznością”
  • poczuciem presji, bo nie umiemy odmówić

... stajemy w końcu przed decyzją - "Co zrobić ze słowami - czy zamienić je w czyn? Czy jestem w stanie to zrobić? Czy chcę? A może wcale nie mogę i nie chcę pomóc? Może powiedziałem to tylko ot tak, bo „wypadało”? Brak mi możliwości pomocy, nie przemyślałem sytuacji, nie dam rady czasowo, nie uniosę ciężaru udzielenia tej pomocy...".

 

 

Tu rodzi się problem - zarówno dla osoby, która czeka na obiecaną pomoc, jak i tej, która ją obiecała...

Bywa, że ludzie zaczynają się unikać; udają, że nic nie mówili, zapomnieli, próbują żartem wybrnąć z sytuacji, pojawiają się wzajemne urazy, żale i oskarżenia... "Bo przecież obiecałeś", "Co z Ciebie za przyjaciel/koleżanka?". Jedni popadają w poczucie winy (bo jednak nie mają jak pomóc), inni nic sobie z tego nie robią, że kogoś "niechcący" skrzywdzili obiecując pomoc, której wcale nie zamierzali udzielić. Jeszcze inni, "przyparci do muru" pomagają - czując się jednak przez to wykończeni, wchodzą w rolę osoby dającej się wykorzystywać i manipulowanej. Nie potrafią przeciwstawić się presji, którą np. wywiera na nich osoba "prosząca o pomoc".

Asertywne obiecywanie pomocy - jak do tego podejść?

Niech nasze słowa mają wartość, a obietnice pokrycie. Nie krzywdźmy innych obiecując im pomoc, której od nas nie otrzymają. Nie działajmy jednak na swoja szkodę - dając się "zmusić" do pomocy, której nie chcemy udzielić, która jest pond nasze siły, możliwości, ponad nasze granice.

 

A oto kilka pytań i kwestii, o których warto pamiętać zanim z naszych ust, czy klawiatury wypłynie w czyjąś stronę zapewnienie "Pomogę Ci":

  • Czy mam realną możliwość pomocy? (np. nie obiecuj użycia znajomości, których nie masz, czy umiejętności, których nie posiadasz)
  • Czy mogę zadeklarować pomoc, bez konsultacji z kimś innym? (np. nie obiecuj, że ktoś może u Ciebie nocować przez miesiąc - skoro decydujący głos w tej sprawie mają  inne osoby z Tobą mieszkające)
  • Czy mam czas, żeby pomóc w danym dniu, miejscu, okolicznościach? (np. jeśli wyjeżdżasz na urlop nie deklaruj, że komuś w tym czasie naprawisz cieknący kran; nie można być w dwóch miejscach jednocześnie)
  • Czy stać mnie finansowo na to, by pomóc? (np. czy Ty, Twoja rodzina nie popadniecie w tarapaty, jeśli komuś pomożesz?)
  • Czy chce pomóc? (uczmy się mówić nie, jeśli ktoś przekracza nasze granice lub pomoc, o którą prosi jest ponad nasze możliwości)
  • Czy dana osoba rzeczywiście potrzebuje pomocy? (np. czy ta osoba nie chce przypadkiem uniknąć pracochłonnej pracy, więc szuka kogoś, kto wykona ją za nią?)

Bardzo ważne jest również, by jasno określać formę, zakres pomocy, by nie zamieniała się ona w naszym odczuciu w wykorzystywanie:

  • wędka zamiast ryby/nie uzależniajmy od siebie - uczymy jak coś zrobić (np. w zakresie obsługi komputera, komórki, jakiegoś urządzenia, programu, pisania CV, wniosku), załatwić (o ile to możliwe) - zamiast robić za kogoś od A do Z. Dzięki temu, ten ktoś będzie w stanie sam na przyszłość sobie poradzić, a nawet pomóc innym. Jeśli ktoś odmawia nauki, bo "nie chce mu się" - to sygnał, aby się zastanowić, czy aby podejmować się tego, o co prosi. 
  • umowa prawna - jeśli pożyczamy większe sumy pieniędzy, bierzemy na siebie jakieś zobowiązanie finansowe - nie wstydźmy się prosić (jeśli tylko to możliwe) o odpowiednią umowę, która będzie np. potwierdzeniem pożyczki.
  • granice - dbaj o nie, wyznaczaj je asertywnie, aby również dla osoby, której pomagasz były jasne. Pomaganie innym nie powinno przekładać się na krzywdę Twoją, czy Twoich bliskich… (bo np. czas dla dzieci został w całości przeznaczony na mającą trwać kilka tygodni pomoc przy remoncie u sąsiada). Osoba, której pomagasz powinna mieć szacunek do Ciebie i Twoich planów – niech ta relacja nie zamieni się w toksyczną, gdy ktoś domaga się ciągle pomocy, nie biorąc pod uwagę sytuacji w jakiej  się akurat znajdujesz, czy sama nie robi nic, by sobie pomóc, licząc tylko na innych.

I jeszcze na koniec...

  • uczciwość, szczerość - obiecałeś, ale okazało się, że z różnych przyczyn nie możesz wywiązać się z danej obietnicy lub nie możesz już dłużej pomagać. Nie chowaj się - przeproś, powiedz, że jednak nie możesz pomóc, nie dasz rady dłużej. Być może dana osoba nie będzie z tego zadowolona, jednak sytuacja będzie dla Was obojga jasna, a ona będzie wiedziała, że musi szukać tej pomocy u kogoś innego. Takie postawienie sprawy daje szansę na zachowanie dobrych relacji pomiędzy Wami, a Ty nie wyjdziesz na osobę nieodpowiedzialną za własne słowa. 
     

Wojciech Eichelberger: Mama w biegu – w poszukiwaniu straconego czasu

$
0
0
Mama z dzieckiem

Kobiety często rywalizują. Jak się nie dać wciągnąć we współzawodnictwo: która ma najczystszy dom, jest najlepszą mamą i ma najmądrzejsze dziecko? Skąd to się bierze i jak się przed tym ochronić?

"Zrelaksowana mama" to tytuł polecanych przez Pana warsztatów. Inne, które pomagał Pan tworzyć, pt. "Proste życie", pomagają zwolnić tempo i uporządkować swoje życie. Jak to zrobić, gdy w pracy przesiadujemy po godzinach, zakupy i obiad załatwiamy na ostatnią chwilę, a i tak tysiąc spraw "na wczoraj" czeka na załatwienie? Skąd brać czas i energię dla dzieci?

Wojciech Eichelberger: Po pierwsze - uczmy się lepiej zarządzać swoją energią w pracy, uczmy się odmawiać i odpuszczać; po drugie - uwalniajmy się od perfekcjonizmu. Czasami wymaga to rzetelnej pracy na warsztatach psychologicznych, czasami także psychoterapii. Jeśli jednak choć trochę ogarniemy powyższe sprawy, mamy szanse na to, by nie wracać z pracy wykończeni, a w dodatku będziemy pracować lepiej i wydajniej mniejszym kosztem

  • Jak oddzielić sprawy ważne od mniej istotnych? Z których warto rezygnować?

 

W pierwszej kolejności zajmijmy się tymi sprawami, których niezałatwienie może mieć bezpośredni negatywny wpływ na życie nasze i najbliższych. Zbyt często wydaje się nam, że najważniejsze dla nas i naszej rodziny jest zarabianie pieniędzy. Jednak znacznie istotniejsze okazuje się ofiarowanie czasu, uwagi i inicjatywy najbliższym. Brak pieniędzy możemy jakoś nadrobić. Straconego czasu nie odzyskamy nigdy.

  • Istnieje taki pogląd, że człowiek, który się nie wyrabia, jest źle zorganizowany.

 

Z tym poglądem gotów jestem się zgodzić - ale sprawa nie sprowadza się do sprawnej organizacji. W "niewyrabianiu się" znacznie ważniejszą rolę odgrywa niezdolność do odmawiania i odpuszczania oraz perfekcjonizm. Natomiast gdy ktoś permanentnie się nie wyrabia, to prawdopodobnie jest wypalony energetycznie, czym trzeba się pilnie zająć. Moja firma, Instytut Psychoimmunologii, prowadzi warsztaty dla takich osób. Ludzie, którzy dobrze zarządzają swoją energią życiową, nie mają problemu z brakiem czasu ani z organizacją.

  • Czy to prawda, że im więcej mamy obowiązków, tym więcej jesteśmy w stanie upchnąć w ciągu doby? Chyba do pewnego momentu...

 

Przeczytaj dalszy ciąg wywiadu...

 

Wegetarianizm a ciąża – czy to można pogodzić?

$
0
0
Wegetarianizm - ciąża

Zdrowe odżywianie jest ważne na wszystkich etapach życia, a w okresie ciąży szczególnie. To, co jesz i pijesz w tym czasie, może wpłynąć na Twoje zdrowie,samopoczucie oraz zdrowie i rozwój Twojego dziecka. Nie jest jednak prawdą, że w ciąży nawet wegetarianki powinny włączyć mięso do diety „dla dobra dziecka”; nie musisz ulegać tej presji.

Dobrze zaplanowana dieta wegetariańska z powodzeniem zaspokaja zwiększone w tym szczególnym czasie zapotrzebowanie na składniki odżywcze, a dzieci rodzone przez wegetarianki są równie duże i zdrowe, jak dzieci mam, które spożywają mięso.

Zaspokoić potrzeby organizmu

W czasie ciąży ważne jest, aby wybierać różne pokarmy, które Tobie i Twojemu dziecku dostarczą wystarczającej ilości kalorii i niezbędnych witamin i minerałów. Kobieta spodziewająca się dziecka powinna spożywać bogate w składniki odżywcze, proste, lekkie i smaczne dania. Poniżej przedstawiamy kilka prostych zasad zdrowego odżywiania wegetarianki w ciąży.

Tak jak każda kobieta planująca macierzyństwo, nie zapominaj o dodatkowym przyjmowaniu kwasu foliowego, aby obniżyć ryzyko wystąpienia wad cewy nerwowej i innych schorzeń neurologicznych u dziecka. Stosuj suplement w ilości 0,4 mg na dobę na około trzy miesiące przed planowaną ciążą i kontynuuj przez co najmniej I trymestr.

W I trymestrze zapotrzebowanie kaloryczne jest tylko nieznacznie zwiększone, wbrew niektórym opiniom wcale nie ulega podwojeniu. W rzeczywistości przez pierwsze miesiące kobiety o prawidłowej masie ciała zupełnie nie potrzebują dodatkowych kalorii, a co za tym idzie, dodatkowych posiłków. Dopiero w II i III trymestrze zapotrzebowanie wzrasta o około 300 kcal (przykładowy posiłek 300 kcal: banan, szklanka świeżego soku z marchwi, 4 orzechy włoskie).

Aby zaspokoić zapotrzebowanie organizmu na wszystkie niezbędne składniki odżywcze, musisz przede wszystkim zadbać o dużą różnorodność pokarmów. W okresie ciąży warzywa i owoce powinny stanowić główną część diety. Powinnaś spożywać pięć porcji jarzyn dziennie: te o żółtym i zielonym zabarwieniu są źródłem niezwykle cennego kwasu foliowego, którego w ciąży nie może zabraknąć; pomarańczowe i czerwone są bogate w beta-karoten, likopen i inne silne antyoksydanty; fioletowe ze względu za zawartość barwników antocyjanów chronią przed infekcjami i wspomagają pracę układów pokarmowego i moczowego.

Dieta wegetariańskw w ciąży

Poprzez spożywanie roślinnych źródeł białka, takich jak mieszanka rozmaitych zbóż, nasiona roślin strączkowych, fermentowane produkty sojowe, orzechy i nasiona, możesz zaspokoić zapotrzebowanie na wszystkie istotne aminokwasy i na białko. Jeżeli nie jesteś ścisłą wegetarianką, włącz do swojej diety także ryby oraz jajka ekologiczne.

Podstawą diety powinny być ryże i kasze(gryczana, jęczmienna, jaglana, orkiszowa, quinoa, ziarna amarantusa), razowe pieczywo, razowe makarony, pełnoziarniste płatki, nasiona roślin strączkowych (fasola, soczewica, groszek, soja, ciecierzyca), nasiona (dyni, sezamu, słonecznika itp.), orzechy (wyłączając fistaszki), różnorodne warzywa, owoce i kiełki, a także dobrej jakości oleje, np. lniany, oraz produkty bogate w kwasy tłuszczowe omega-3: tłuste ryby morskie, siemię lniane, orzechy włoskie.

Tak jak wszystkie przyszłe mamy, wegetarianki potrzebują więcej wapnia, żelaza oraz niektórych witamin. Oto ich źródła:

  • wapń: warzywa liściaste, amarantus, quinoa, tofu, mleko sojowe/ryżowe wzbogacone wapniem, sezam, figi, słonecznik
  • żelazo: zielone warzywa liściaste, rośliny strączkowe, ziarna zbóż, nasiona, suszone śliwki
  • witamina C (zwiększa przyswajanie żelaza): cytrusy, truskawki, papryka, natka pietruszki, żurawina, czarna porzeczka
  • witamina B12: produkty spożywcze wzbogacone witaminą B12, np. płatki śniadaniowe, tofu, jaja, suplementy diety
  • witamina D: tłuste ryby morskie, ciemnozielone warzywa liściaste, grzyby, mleko sojowe/ryżowe wzbogacone witaminą D

Niektóre produkty, choć zdrowe dla większości ludzi, u innych mogą wywołać nietolerancje pokarmowe i stać się przyczyną różnorodnych zaburzeń w organizmie. Objawy takie jak bóle stawów, niestrawność, biegunka, migreny, osłabienie, obrzęki mogą świadczyć o nadwrażliwości na jakiś składnik diety. W takim wypadku niezbędna jest konsultacja u specjalisty – dietetyka. Wyeliminowanie nietolerowanego pokarmu spowoduje unormowanie wielu czynności organizmu. Prawidłowo zbilansowana dieta zminimalizuje ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych u dziecka.

Jeżeli dokucza Ci zgaga, uczucie pełności, poranne nudności, możesz nie być w stanie spożywać normalnych posiłków. Warto wówczas spróbować jeść często małe, zdrowe przekąski. Sprawdzają się one również między głównymi posiłkami, jeżeli masz ochotę na małe co nieco. Zamiast sięgać po czekoladę czy chipsy, zjedz coś, co zapewni ci dużo witamin i składników mineralnych, a przy okazji dostarczy energii. Może to być:

  • miseczka płatków zbożowych z mlekiem roślinnym
  • zupa krem z soczewicą i warzywami
  • hummus z paluszkami warzywnymi
  • chleb razowy z sałatką warzywną
  • koktajl owocowy plus garść orzechów i nasion

W czasie ciąży powinnaś unikać określonych produktów i napojów, a spożycie innych ograniczyć.Do artykułów, które stanowią zagrożenie dla Twojego dziecka i których należy bezwzględnie unikać, należą: alkohol, sery pleśniowe, surowe/niedogotowane jajka, surowe skorupiaki i ryby. Unikaj także tłustych potraw, fast foodów, napojów gazowanych, słodyczy, kawy, mocno przetworzonych produktów, w tym gotowych, mrożonych dań czy „zupek chińskich”, sztucznych słodzików.

PAMIĘTAJ! Najnowsze badania pokazują, że dla zdrowia dziecka istotna jest dieta matki nie tylko w okresie ciąży. Organizm kobiety potrzebuje kilku miesięcy, aby przygotować się do tego wyjątkowego okresu.

Wegetarianka planująca dziecko musi starannie o siebie zadbać.

Tak jak nie-wegetarianka, powinna ona przed planowaną ciążą skonsultować się z dietetykiem, który przeanalizuje dotychczasowy jadłospis i przygotuje zdrową, w pełni zbilansowaną, smaczną dietę. Co więcej, także styl życia mężczyzny może odbić się na zdrowiu jego dzieci, ponieważ nawyki żywieniowe mają ogromny wpływ na jakość plemników. Dlatego też niezmiernie ważne jest odpowiednie przygotowanie organizmów obu rodziców do poczęcia nowego życia.

 

Zdrowe odżywianie – 3 sekrety

$
0
0
Owoce

Chcąc zrozumieć sekret zdrowego odżywiania, należy pomyśleć o kuchennej misce na owoce – radzą badacze. Miska sprawia, że owoce są bardziej dostępne, atrakcyjne i poręczne do zjedzenia niż te same owoce leżące na dnie lodówki.

Dokonana przez naukowców Cornell Food and Brand Lab w Cornell University analiza 112 badań poświęconych zachowaniom związanym ze zdrowym odżywianiem wykazała, że osoby odżywiające się najzdrowiej robiły tak, ponieważ restauracje, sklepy spożywcze, kafeterie czy choćby małżonkowie zadbali o to, aby pokarmy takie jak owoce i warzywa były widoczne, łatwo dostępne (np. leżały nieopodal), atrakcyjnie wyeksponowane i wydawały się naturalnym konsumenckim wyborem. Trzy kluczowe czynniki sprawiające, że chętniej sięga się po zdrowe pokarmy to: dostępność, atrakcyjność i oczywistość wyboru.

Badanie opublikowane w „Psychology and Marketing” wykazało, że umieszczenie owoców w ładnej misce, np. obok kluczyków do samochodu, sprawia, że sięgnięcie po banana czy jabłko jest nagle bardziej naturalne, atrakcyjne i właściwe niż zjedzenie czekoladowego ciastka albo czipsów. „Te trzy czynniki pozwalają wprowadzić nieskończenie wiele zmian, by ludzie – włączając w to nas samych – odżywiali się zdrowo” – komentuje dr Brian Wansink, autor badania i dyrektor Cornell Food and Brand Lab.

Z kolei David Wolfe, ekspert ds. zdrowego odżywiania i autor książki "Superżywność. Jedzenie i medycyna przyszłości" zachęca, aby kuchenną miskę wypełnić tzw. superżywnością. „Spożywanie superżywności znacznie ułatwia osiągnięcie idealnej wagi, utrzymanie diety i nabranie nowych nawyków żywieniowych. Superżywność ułatwi detoksykację organizmu i wprowadzi nas w świat zdrowej żywności – bez udziału silnej woli! Ponadto superżywność eliminuje konieczność przyjmowania syntetycznych suplementów witaminowych i mineralnych” - przekonuje Wolfe i jako przykłady superpokarmów, które warto pogryzać, wymienia jagody goji, surowe ziarna kakaowca czy orzechy kokosowe.

Przeprowadzone w zeszłym roku badanie Centrum Badania Opinii Społecznej wykazało, że problemy z wagą ma 51 procent Polaków. Co trzeci ma nadwagę (34 proc.), a co piąty (17 proc.) jest otyły.

Źródło mat.pras. V. 2015

 

Wielozadaniowość a zaburzenia koncentracji u dzieci

$
0
0
Zaburzenia koncentracji - dzieci

W jednej ręce łyżka, w drugiej komórka. Przed nosem zabawka, a nieco dalej telewizyjne reklamy. Umiejętność wykonywania kilku czynności równocześnie może być bardzo przydatna, ale potrafi też osłabiać koncentrację i powodować, że żadnej rzeczy nie zrobimy do końca. Przekonujemy, że mniej bodźców wcale nie oznacza gorszych możliwości.

O trudnościach w koncentracji dzieci mówią dzisiaj nauczyciele, specjaliści i rodzice, przed którymi pojawiają się nowe wyzwania wychowawcze, obce starszym pokoleniom. Współczesne dzieci od małego rosną otoczone mnóstwem gadżetów, dostępem do nowych technologii, zasypywane rozmaitymi informacjami, bombardowane obrazami i dźwiękami. Ma to swoje plusy, niesie wiele korzyści, pozwala robić rzeczy, o których ich rodzice mogli tylko pomarzyć w swoim dzieciństwie, pomaga rozwijać różne umiejętności. Równocześnie często pojawiają się dylematy, wątpliwości i pytania pełne troski.

- Moje córka non stop korzysta ze smartfona. Ściąga kolejne aplikacje, z portalu społecznościowego praktycznie się nie wylogowywuje. Sprzątając pokój, czytając książkę, jadąc tramwajem, oglądając telewizję - cały czas ma podgląd na świat wirtualny i przerywa pozostałe czynności, żeby być aktywną w sieci. Fizycznie jest obecna, ale widać, że myślami ciągle jest gdzieś indziej - opowiada Iwona, nasza czytelniczka.

 

 

To rozterki i niepokoje bliskie wielu innym rodzicom. Jak często pozwalać na korzystanie z telefonu? A może w ogóle zakazać? Czy inwestując w tablet utrudniam dziecku rozwijanie zdolności koncentracji, czy wręcz odwrotnie? Czy gorsze oceny to wynik siedzenia przed grami komputerowymi? Specjaliści radzą, żeby nie demonizować technologii, ale też nie lekceważyć zagrożeń i zachwianych proporcji między funkcjonowaniem w sieci a poza nią.

- Pamiętajmy, że nie jest dobre uniemożliwianie dziecku korzystania z nowych technologii, takich jak laptop, tablet, smartfon, ponieważ jest to istotna część współczesnego świata. Ważne, aby nasze dziecko miało kompetencje potrzebne do korzystania z tych urządzeń. Wszystko musi jednak odbywać się tak, aby nie kolidowało z obowiązkami dziecka, nie było przyczyną przemęczenia, przeciążenia bodźcami, bo to w efekcie może negatywnie wpływać na możliwości koncentracji dziecka - podkreśla Aleksandra Brzezińska, psycholog z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej.

Wielozadaniowość - przykład idzie z góry

Z nowymi technologiami wiąże się również nowe zjawisko: wielozadaniowość. Teoretycznie pozwala intensywnie wykorzystywać czas i wypełniać go różnymi czynnościami. W praktyce jednak potrafi osłabiać efektywność.

Wielozadaniowość - multitasking- Równoczesne wykonywanie dwóch lub kilku czynności wpływa ogólnie niekorzystnie. Dziecko może popełniać większą ilość błędów, ponieważ rozprasza swoją uwagę. Najlepszym sposobem jest skupienie uwagi na jednym działaniu – pomaga to w lepszym zapamiętywaniu, szybszym wykonaniu tego zadania. Robiąc kilka rzeczy jednocześnie może uczeń uczy się więcej, ale niestety nie efektywniej. Wielu pedagogów i psychologów uważa wielozadaniowość za przyczynę trudności w nauce - mówi Ewa Bochenek, psycholog i doradca zawodowy.

Wielozadaniowość może mieć wpływ nie tylko na sferę szkolną, ale również rodzinną, międzyludzką. Jak zauważa nasza rozmówczyni, dorośli często uczą dzieci takich zachowań, jak na przykład równoczesne oglądanie telewizji i prowadzenie rozmowy.

- Ma to niekorzystny wpływ na rozwój społeczny dzieci, które nie uczą się umiejętności słuchania innych, prowadzenia rozmowy itp. Ważne jest więc dbanie o relacje z innymi, budowanie dobrej atmosfery, co może się przejawiać w najzwyklejszych, domowych czynnościach. Na przykład, jak jedzenie obiadu, to z rodziną, a nie równoczesne załatwienia spraw przez telefon. Dziecko obserwując zachowania rodziców może zacząć zachowywać się podobnie. Na przykład staje się bardziej zainteresowane facebookiem niż prawdziwą rozmową - tłumaczy Ewa Bochenek.

Nie bez znaczenia są też zmiany społeczne i konsumpcjonizm.

Jak zauważa psycholog, w dzisiejszych czasach dzieci nie mają szans na nudzenie się, bo zawsze są czymś zajęte, bombardowane przeróżnymi bodźcami, często nie mogą się zdecydować, którą zabawkę wziąć do ręki, w którą stronę spojrzeć, gdyż wokół tak wiele atrakcji. - Dlatego też spadają ich możliwości w zakresie utrzymania koncentracji uwagi. Badania naukowe i doniesienia medialne pokazują, że na przestrzeni lat zmalała zdolność koncentracji u dzieci - zaznacza Ewa Bochenek.

Podobne spostrzeżenie można też usłyszeć wśród nauczycieli. Szybko się nużą, mają problem ze słuchaniem siebie nawzajem, są niecierpliwe, wchodzą w zdanie, trudno skupić ich uwagę - takie określenia padają z ust osób pracujących z dziećmi w szkołach podstawowych.

- Mam wrażenie, że kilkanaście lat temu dzieci nie były tak pobudzone. Współcześni uczniowie są bardziej ruchliwi, hałaśliwi, jeśli coś chcą, to szybko, już teraz. Trudno ich wyciszyć - opowiada Anna, prowadząca klasę 7-latków.

Potrzebny kompromis

O wpływie technologii i wielozadaniowości na dzieci rozprawia coraz więcej specjalistów i naukowców na całym świecie. Mnożą się dowody, że odpowiedni rodzaj technologii w odpowiednich dawkach może mieć korzystny wpływ na dzieci - pisze dziennikarz Carl Honoré w swoim bestsellerze "Pod presją". Zaburzenie proporcji może mieć jednak negatywne skutki i rodzić problemy. "Pod presją" pokazuje obraz współczesnego dzieciństwa, ale też cały wachlarz wyzwań, które stoją przed dzisiejszymi rodzicami oraz trudności, wątpliwości, jakich nie było dawniej.

Autor powołuje się m.in. na badania, które wykazują, że mózg ludzki potrzebuje odpoczynku, chwili spokoju, dzięki czemu może przetwarzać, zachowywać informacje. Niekończące się przeskakiwanie z kanału na kanał, surfowanie po sieci i uruchamianie komunikatorów często staje na przeszkodzie powolniejszej sztuce zgłębiania tematu, skupiania się na jakiejś argumentacji na tyle, żeby odkryć jej niuanse i zawiłości - czytamy w "Pod presją". W książce można znaleźć sugestie, jak odzwyczajać dziecko od wielozadaniowości, opisy, jak radzą sobie inni rodzice. Przykładowo, sprawdzić może się ograniczenie ilości programów w komputerze, z którego kilkunastoletnie dziecko korzysta podczas odrabiania zadania domowego. Internet służy mu jedynie do szukania informacji przydatnych do lekcji, ale wyłączona jest w tym czasie poczta elektroniczna albo komunikatory.

Okazuje się bowiem, że wielozadaniowość niekoniecznie może dawać pozytywne rezultaty. Choć towarzyszy nam ciągle, jest mocno skorelowana ze współczesnym trybem życia, to jednak niesie ze sobą ryzyko. Jak tłumaczy autor "Pod presją", przeskakując z jednego zadania do drugiego popełnia się więcej błędów i zużywa więcej czasu niż gdybyśmy jedną rzecz skończyli i rozpoczęli kolejną.

Może dlatego wypracowanie z historii zajmuje waszej nastoletniej córce dwie godziny zamiast jednej lub mniej - pisze Carl Honoré. W swojej książce powołuje się również na badania naukowe i uwarunkowania biologiczne ograniczające wielozadaniowość. Równoczesne wykonywanie skomplikowanych zadań może być bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Powód? Bariera neurologiczna. Jeśli nawet wykonujemy automatycznie, bez zastanowienia, proste, lekkie czynności, to i tak nasz mózg musi włożyć wysiłek w przestawienie się z jednej czynności na drugą.

 

Autor: Katarzyna Klimek-Michno
Źródło: MiastoDzieci.pl

 

Męski work-life balance – spacer po cienkiej linie?

$
0
0
Work life balance

Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, życie pędzi z niesamowitą prędkością. Godzina dojazdu do pracy, drugie tyle na powrót. Wyjeżdżasz o siódmej, do domu wracasz na siódmą. Przerwa na obiad nie jest przerwą, tylko kolejnym spotkaniem biznesowym, a do tego 200 maili dziennie, na które odpowiadasz do późnego wieczora i ciągłe wyrzuty sumienia, że właśnie nie jesteś z rodziną.

Niestety, czasem pogodzenie kariery i życia prywatnego jest tak trudne, jak jazda konno bez siodła. Ośmiogodzinny dzień pracy to przeszłość, więc pora połknąć gorzką pigułkę i uświadomić sobie, że twoje życie osobiste jest tak samo ważne jak życie zawodowe.

Kiedy dasz sobie na luz? Kiedy się zatrzymasz i pomyślisz? Kiedy zrozumiesz, że „wystarczająco” oznacza „wystarczająco”? Od mężczyzny oczekuje się, by był żywicielem rodziny, jej głową, patriarchą. Dziś jednak coraz częściej tracimy związaną z tym władzę i pozycję. Im bardziej kobiety są aktywne na rynku pracy, tym mniej ważne jest to, byśmy byli w stanie samodzielnie utrzymywać rodzinę, a ważniejsze staje się to, byśmy z nią po prostu byli. Dlatego mamy kilka rad, które pomogą ci odzyskać więź z najbliższymi i znaleźć równowagę między życiem prywatnym i pracą.

Wywal komórkę

OK, nie chodzi o to, żebyś wywalił ją do kosza, trzasnął nią o ścianę lub cisnął przez okno. Może jednak mógłbyś ją wyłączyć na choćby jedną noc w tygodniu? To pierwszy krok do znalezienia równowagi między domem i pracą. Laptop, komórka, ipad czy inny gadżet – nieważne, wyłącz to. Jak już nauczysz się wyłączać na jedną noc (jak głupio by to nie brzmiało), spróbuj wyłączyć się na dwie lub trzy noce w tygodniu. Jak ciężko by ci z tym nie było, warto to zrobić, jeśli w ogóle rozważasz posiadanie jakiejś namiastki życia rodzinnego.

W zamian będziesz pozytywnie zdziwiony tym, jak dużo wolności uzyskasz w ten sposób. Szef nie zadzwoni już, żebyś przyjechał do pracy akurat tego wieczoru, który miałeś zaplanowany na kopanie piłki z synem. Klienci przestaną budzić twoją żonę telefonami o pierwszej w nocy, a dźwięk dzwoniącej komórki zniknie z twoich koszmarów. Oto podejście, które musisz przyswoić – co by to nie było, może poczekać do jutra.

Oczywiście pojawia się pytanie: „A co, jeśli szef się na mnie wścieknie, że nie jestem do jego dyspozycji 24 h na dobę?”. Odpowiem pytaniem: „A co, jeśli syn się wścieknie, że nie jesteś do jego dyspozycji choćby godzinę w tygodniu?”. Nie, nie chodzi o to, żebyś się całkiem zbuntował i nie odbierał telefonu nawet wtedy, kiedy wiesz, że dopinacie ważny projekt lub kiedy dzwoni do ciebie osoba, która robi to raz do roku. Naucz się jednak, że odbieranie tych telefonów w czasie prywatnym nie jest twoim obowiązkiem, a jedynie grzecznością wobec dzwoniących.

Zagraj mecz

Oczywiście czytanie, odrabianie lekcji i nauka są ważne dla twoich dzieci, ale równie ważna jest dla nich zabawa. Usiądź (lub stań, jeśli masz Nintendo Wii lub inny tego typu gadżet) i zagraj z dziećmi w grę planszową lub komputerową. A jeszcze lepiej wyjdź z nimi na dwór i pograj w piłkę lub pojedźcie gdzieś na rowerach. Da wam to świetną szansę do bycia razem i wspólnego robienia tego, co sprawia wam frajdę. Takie momenty na pewno zapamiętają lepiej (i przyjemniej) niż noce, które spędzałeś na tłumaczeniu im równań z dwiema niewiadomymi.

Randka

O ile jednak wspólne gry i zabawy mogą zrobić wiele, by odbudować twoją relację z rodziną, to jest w twoim najbliższym otoczeniu osoba, na której wspólny mecz lub wyprawa rowerowa nie zrobią aż tak wielkiego wrażenia. To twoja żona lub partnerka. Może nawet polubi jakąś grę i kilka rund sprawi jej przyjemność, ale raczej będzie wolała gdzieś z tobą wyjść. Mniej ważne, czy na zakupy, do kina, czy na kolację. Ważniejsze, żebyś w swoim kalendarzu zaplanował nieusuwalny i nieprzekładalny wieczór randkowy. To niełatwe? A kto powiedział, że będzie łatwo?

Jedzcie jak rodzina

Można odnieść wrażenie, że coraz więcej rodzin odchodzi od tradycyjnego wspólnego obiadu przy rodzinnym stole. Z czego to wynika? Cóż, mamy nie ma w domu, tata pracuje do późna, Ania jest na angielskim, a Bartek jeszcze nie wrócił z treningu. Zawsze się znajdzie coś, co przeszkodzi wam w tym, by skorzystać z tej bardzo dobrej szansy na budowanie więzi rodzinnych. Nasza rada: wyłącz telewizor, zamknij laptopa i siądźcie razem do stołu. Wspólne posiłki rodzinne są wręcz niezastąpione dla osoby, której zależy na znalezieniu równowagi między życiem zawodowym i rodzinnym (work-life balance). Dają okazję do rozmowy i dowiedzenia się, co się wydarzyło danego dnia w życiu żony, córki lub syna. Otrzymujecie wtedy możliwość ponownego zbliżenia się do siebie, porozmawiania o tym, co was cieszy i martwi oraz – co najistotniejsze – do uświadomienia sobie, że rodzina jest dla ciebie najważniejsza.

Work-life balance - chodzenie po linie

Kluczem do dobrego życia jest równowaga. Bez niej byłbyś bez rodziny i w pełni zaangażowany w pracę lub bez pracy i w 100% poświęcałbyś się rodzinie. Będziesz znacznie szczęśliwszy, kiedy znajdziesz równowagę w swoim życiu. Nie będą ci już przeszkadzały odbywające się od czasu do czasu spotkania o 8 rano, a w korkach zamiast wściekać się na innych kierowców będziesz myślał np. o tym, jak pięknego gola strzelił wczoraj twój syn. Zamiast się zastanawiać, w jakim kierunku dryfuje twój związek, będziesz planował kolejne wyjście na miasto ze swoją partnerką. Radość z życia jest zdrowa, więc śmiało -  pogratuluj sobie, kiedy poczujesz, że znajdujesz właściwy balans między pracą i domem.

Autor: Piotr Kławsiuć

Facet po 40

 

 

 


Dziecko pod presją – jakie masz oczekiwania?

$
0
0
Dziecko - oczekiwania

„Mój brat był najlepszym tenisistą w województwie, a ja byłem ok. 15-20 miejsca w rankingu i tata nigdy nie był ze mnie zadowolony.” „Miałam same czwórki i piątki w szkole, ale tata nie cieszył się z niczego poza szóstkami”. A ty, czego oczekujesz od swoich dzieci?

Niejeden rodzic ma wysokie oczekiwania, a jego dzieci wciąż toczą ciężką walkę, by im sprostać i poczuć się docenianymi oraz akceptowanymi. Taki rodzic, któremu ciągle mało, któremu nigdy nie wystarcza, nieświadomie sygnalizuje, że jego miłość nie jest bezwarunkowa.

I choć w rzeczywistości mogą być naprawdę dumni z dzieci, czasami nie potrafią tego po prostu wyrazić. Czują, że zawsze muszą dodać jakąś instrukcję na przyszłość: „To było świetne synu, ale następnym razem zrób jeszcze to i tamto”. A dzieci czują, że w tej miłości jest jakiś kruczek.

Oczekiwania, które nie niszczą...

Oczekiwania mogą jednak motywować dzieci do osiągania wielkich rzeczy. Oto kilka sugestii dla ciebie, jak dobrze wykorzystywać oczekiwania:

  • Po pierwsze - wypisz na kartce oczekiwania, jakie masz wobec dziecka jeśli chodzi o szkołę, sport, zachowanie i inne. Spójrz na nie tak obiektywnie, jak tylko potrafisz i zapytaj siebie: czy to realistyczne wymaganie? Czy nie jest zbyt proste lub zbyt trudne? A potem zadaj sobie pytanie najtrudniejsze: czy moje dziecko myśli, że musi to zrobić, by zasłużyć na moją miłość?
  • Po drugie - wyrażaj swoje oczekiwania w sposób pozytywny. Zamiast dawać do zrozumienia: „Musisz to zrobić...”, powiedz dziecku lepiej: „Możesz to zrobić”.

 


 

 

  • Po trzecie - bądź świadom, jakie są mocne i słabe strony twojego dziecka, czym się interesuje, o czym marzy. Jednym z największych grzechów rodziców jest dopasowywanie dziecka do własnej wizji, zamiast pomaganie mu w odkryciu, kim naprawdę jest i do czego jest stworzone. Wiedza na temat zdolności dziecka pozwoli ci uniknąć tego błędu.
  • Po czwarte - sam bądź wzorem. Jeśli ty prezentujesz zachowania, których oczekujesz od dzieci, ograniczenia i wymagania jakie im stawiasz, stają się sensowniejsze. Dzieci wiedzą wówczas, że jeśli ustalasz zasady, to sam według nich postępujesz.
  • Po piąte - kochaj dziecko niezależnie od wszystkiego. Dziecko doceniane i akceptowane za to, kim jest, niezależnie od wyników, będzie odczuwało nie ciągłą presję, lecz wolność. Zyska szacunek do siebie i dość pewności siebie, by wciąż się rozwijać.

 

Autor: Bartek Kulesza

Facet po 40

 

 

Tęcza na talerzu, czyli kolorowa dieta dla dzieci

$
0
0
Zdrowa dieta

Komponując posiłki dla najmłodszych warto pamiętać o tym, że zdrowa dieta powinna opierać się na różnorodnych produktach, a im bardziej kolorowo będzie na talerzu, tym lepiej! Naturalne barwniki zawarte w owocach i warzywach nie tylko cieszą oko, ale także niosą ze sobą informacje o cennych składnikach odżywczych.

Kolorowa dieta zapewni dużo energii i prawidłowy rozwój naszych pociech. Barwy warzyw i owoców wzięła pod lupę Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska, ekspertka ds. zdrowego odżywiania kampanii „Pora na pomidora”.

Czy Wasze dzieci jedzą: marchewkę, paprykę, dynię, kukurydzę, gruszki, morele i brzoskwinie? Włączając do codziennej diety żółte i pomarańczowe owoce i warzywa, dbamy o prawidłowy poziom cholesterolu oraz obniżamy ciśnienie krwi. Beta-karoten zawarty w ich naturalnym barwniku unieszkodliwia wolne rodniki, chroniąc tym samym skórę przed promieniami słonecznymi. Dodatkowo, jest on źródłem witaminy A, która jest niezbędna w procesie widzenia. Wzmacnia także odporność i sprzyja tworzeniu nowych komórek, co jest istotne w okresie intensywnego wzrostu u dzieci.

Zdrowa dieta - zastrzyk zielonej energii 

Dietę malucha należy wzbogać również o zielone, niskokaloryczne produkty takie jak: sałata, ogórki, cukinia, brokuł, szpinak, szczypior, szparagi, brukselka, jarmuż, natka pietruszki, rzeżucha, kapusta, agrest czy zielone winogrona. Swoją barwę zawdzięczają one chlorofilowi - naturalnemu barwnikowi, który budową przypomina cząsteczkę hemoglobiny. Większość zielonych warzyw jest dobrym źródłem żelaza i magnezu oraz kwasu foliowego, mają dobry wpływ na układ krwionośny, m.in. zwiększają liczebność czerwonych krwinek oraz zapobiegają anemii. Znajdziemy w nich też sporo witaminy C i B6 oraz błonnik, który wspomaga trawienie i wzmaga uczucie sytości. Ponadto oczyszczają organizm z toksyn, działają odtruwająco oraz poprawiają koncentrację. Zielone warzywa liściaste zawierają luteinę, która przeciwdziała chorobom siatkówki oka. Owoce i warzywa z tej grupy wpływają korzystanie na samopoczucie i dodają energii.

Serduszko puka…

O prawidłową pracę serca i układ krążenia Twojego dziecka zadbają natomiast pomidory, buraki, czerwona papryka, czerwona kapusta, wiśnie, czereśnie, truskawki i słodkie maliny. Warzywa i owoce w kolorze czerwonym są źródłem likopenu, antocyjanów i potasu. Przeciwutleniacze takie, jak likopen i antocyjany mają działanie przeciwnowotworowe. Potas zawarty w produktach o czerwonej barwie korzystnie działa na pracę serca i obniża ciśnienie. 

Białe warzywa i owoce - naturalny antybiotyk

Chcąc uchronić swoje dziecko przed przeziębieniami, wkomponuj w jego dietę: cebulę, czosnek, korzeń pietruszki, seler, chrzan, kalarepę, kalafior, pasternak i jabłko. Zawierają one dużo związków siarki oraz flawonoidów, co sprawia, że są naturalnymi antybiotykami. Białe warzywa i owoce wzmacniają także odporność, działają przeciwzapalnie, przeciwbólowo oraz rozkurczowo. Powinniśmy o nich pamiętać szczególnie w okresie zachorowań na grypę, przy obniżonej odporności czy przeziębieniach. Poza tym, białe warzywa i owoce regulują ciśnienie krwi i obniżają poziom cholesterolu. 

Bez stresu

Intensywne niebieskie i czarne barwy owoców i warzyw takich jak: bakłażan, śliwki, jagody, jeżyny, borówki, czarna porzeczka i aronia są zasługą obecnych w nich antocyjanów, które są jednymi z najsilniejszych przeciwutleniaczy. Obniżają one ryzyko zachorowań na nowotwory, wzmacniają naczynia krwionośne, chronią serce, a także działają antystresowo. Warzywa i owoce z tej grupy kolorystycznej wspierają funkcjonowanie przewodu pokarmowego i pobudzają trawienie. Zawierają one także dużo witaminy C, która m.in. wzmacnia system odpornościowy organizmu, zmniejsza podatność na zakażenia bakteryjne i wirusowe. 

 
Więcej informacji www.poranapomidora.com 

Źródło –  mat.pras.

 

Praca a życie prywatne – trzymasz równowagę?

$
0
0
Work life balance

Praca potrafi opleść całe nasze życie i wypełnić je po brzegi, wypierając z niego wszystko inne. Możemy niepostrzeżenie stać się jej niewolnikami – w aspekcie fizycznym i psychicznym. Tracimy rodziny, relacje, pasje, zdrowie, zatracamy samych siebie... zostaje tylko praca - nic więcej.

Z pozoru może się wydawać się, że to nic trudnego - wychodzi się z pracy zamyka drzwi i... koniec tego etapu dnia. Nic bardziej mylnego… Gdy utracimy równowagę, gdy przestaniemy stawiać sobie i innym zdrowe granice – praca zaleje nasz czas i uwagę niczym lawina. Wedrze się do domu, do umysłu, stanie pomiędzy nami a rodziną. Wmówi, że jest wyłącznym sensem i celem życia, uzależni od siebie..., a później porzuci, jak "kapryśna kochanka" - zostawiając po sobie zgliszcza i pustkę…

Work-life balance

Czy po wyjściu z pracy/zakończeniu dnia pracy zdarza się często, że:

  • Twoje  myśli krążą wokół tego, co się w pracy wydarzyło, może wydarzyć, zadań do wykonania?
  • trudno Ci skupić całą uwagę na rozmowie z dzieckiem, partnerem  - bo myślami jesteś w pracy?
  • zabierasz do domu złość i agresję nagromadzoną w pracy - przez co nie masz cierpliwości do bliskich i samego siebie?
  • zabierasz do domu zadania do wykonania - bo tylko Ty zrobisz najlepiej, wiesz jak to zrobić, nie umiesz odmówić?
  • masz problemy z zasypianiem, cierpisz na bezsenność - zasypują Cię myśli zw. z pracą?
  • boli Cię brzuch, głowa od stresu, czujesz się cały sztywny/spięty?
     

 

 

W czasie urlopu/wolnego weekendu:

  • czujesz stres i poczucie winy, że zostawiasz firmę/współpracowników – bo jak sobie poradzą bez Ciebie?
  • obmyślasz, czym zajmiesz się w pracy po powrocie i co jeszcze trzeba zrobić?
  • odpisujesz/piszesz cięgle maile, dzwonisz i załatwiasz sprawy zw. z pracą?
  • jesteś nerwowy i trudno Ci się skupić; nie wiesz, co masz ze sobą zrobić?
  • dawno zapomniałeś, co to urlop, dzień bez pracy?
     

W relacji z bliskimi:

  • nie masz znajomych spoza pracy – bo nie masz czasu na kontakty towarzyskie?
  • nie masz rodziny – bo nie masz na to czasu?
  • Twoje zaangażowanie w pracę (czas/uwagę jej poświęcane) jest przyczyną kłótni z bliskimi?
  • wracasz do domu, gdy dziecko już śpi, a wychodzisz, gdy jeszcze nie wstało?
  • często w relacji z dzieckiem/partnerem powtarzasz - nie teraz, za chwilę, muszę skończyć pracę; nie widzisz, że pracuję?
     

W podejściu do siebie:

  • nie masz pasji, hobby - po pracy nie masz na nie czasu, siły?
  • Twoje poczucie wartości jest silnie związane z Twoją pracą?
  • czujesz, że Ty = Twoja praca?
  • czujesz, że musisz robić coraz więcej, coraz lepiej?
  • błąd/problem w pracy odczytujesz jako swoją osobistą porażkę, która odbiera Ci radość z życia?

 

W sidłach pracy?

Przykładów i objawów przekraczania zdrowej granicy pomiędzy pracą a życiem osobistym jest bardzo wiele. Powyżej wymieniłam tylko niektóre z nich, by pomóc ci zastanowić się nad Twoim podejściem do pracy. Jeśli zachwiania równowagi zdażają się sporadycznie - nie ma powodu do zmartwienia. Jesli jednak zaczynają stawać się normą w Twoim  życiu - warto się zastanowić - dokąd to cię prowadzi... i czy na pewno chcesz tam dojść...

Przeczytaj również: 
Po co pracujemy? Sens pracy i jego twarze
Niewolnicy miast

 

Komunikacja przez maile – prosta droga do nieporozumienia?

$
0
0
Komunikacja - maile

Porozumiewanie się wyłącznie za pomocą e-maili może mieć destrukcyjny wpływ na Twoje relacje z ludźmi. Rozpoczęcie kontaktu od rozmowy telefonicznej dużo lepiej wpływa na wzajemne oczekiwania i pomaga zbudować zaufanie.

Podczas eksperymentu na jednej z amerykańskich uczelni połączono w pary studentów dwóch różnych uczelni i poproszono każdą z par, by dogadała się w sprawie zakupu samochodu. Polecono im porozumiewać się tylko za pośrednictwem e-maili, ale połowie z nich pozwolono, w tajemnicy, poprzedzić negocjacje krótką zapoznawczą rozmową telefoniczną. Wyniki tego doświadczenia okazały się ciekawe. Ci negocjujący, którzy początkowo rozmawiali przez telefon, byli cztery razy skuteczniejsi w dochodzeniu do porozumienia niż ci, którzy porozumiewali się jedynie za pomocą poczty elektronicznej. Badani, którzy nigdy ze sobą nie rozmawiali, nie tylko częściej nie osiągali porozumienia, ale również częściej czuli się urażeni i zdenerwowani w związku z negocjacjami.

Komunikacja - anonimowość nie sprzyja kontaktom

Jako że każda wymiana zdań w sieci niesie ze sobą ryzyko nieporozumień, socjologowie uważają, że ludzie sobie obcy, „bez twarzy”, szczególnie często doświadczają komunikacyjnych problemów. Podczas początkowej rozmowy telefonicznej, ludzie stają się dla siebie prawdziwsi. Pomijanie zwykłych grzeczności może sprawić, że wiadomość wyda się niegrzeczna - szczególnie, jeśli komunikujący się nie znają się nawzajem. Pośpiesznie wysłany komunikat może sugerować, że nie traktujemy sprawy lub odbiorcy poważnie. A ponieważ pierwsze wrażenie często wpływa na przebieg późniejszej interakcji, dalsza wymiana maili prawdopodobnie będzie przebiegać coraz mniej efektywnie.

 

Proste życie warsztaty

Wejdź na drogę prostego życia – już teraz!

 

Element, którego brakuje w komunikacji elektronicznej to relacja, porozumienie, łatwiejsze do osiągnięcia osobiście lub przez telefon. Mimika, gesty, ton głosu – wszystkich tych społecznych sygnałów nie da się zawrzeć w e-mailu (uśmiechnięte buźki „emotikonek” tylko częściowo je zastępują). Jednak, jako że wiadomości przekazywane są niemal natychmiast, ludzie zachowują się tak, jakby porozumiewali się twarzą w twarz. Ze względu na tę iluzję bliskości, ulegamy złudzeniu, że możemy w ten sposób komunikować się także w sprawach tak delikatnych, jak nieporozumienia czy krytyka i że ton naszej wiadomości będzie odebrany tak, jak to zamierzyliśmy.

Komunikacja - mail to nie osobisty kontakt

Co więcej - to, że możemy wysłać wiadomość w każdej chwili, wcale nie oznacza, że nasz rozmówca może ją odebrać. Ludzie jednak zwykle traktują opóźnienie odpowiedzi jako potencjalny cios - i, czując się lekceważeni, szybciej złoszczą się w e-mailach niż przez telefon. Anonimowość maili często prowadzi do nieuprzejmości - możemy czuć się mniej odpowiedzialni za to, co piszemy, szczególnie, jeśli nigdy nie rozmawialiśmy osobiście z drugą osobą. Nawet jeśli mamy dobre intencje, brak natychmiastowej odpowiedzi, dzięki której zazwyczaj dopasowujemy się do oczekiwań rozmówcy, sprawia czasem, że beztrosko wysyłamy wiadomości, które odbiorcę doprowadzają do wściekłości.

Rozpoczęcie relacji od rozmowy telefonicznej ustawia wzajemne oczekiwania na odpowiednim poziomie, a efekt ten utrzyma się podczas dalszej komunikacji mailowej. Im mniej kogoś znamy, tym bardziej jesteśmy skłonni popaść w to, co naukowcy nazywają przeniesieniem - przypisywanie naszych własnych pragnień i obaw drugiej osobie. Bez społecznych sygnałów, tendencja ta może wymknąć się spod kontroli, powodując ryzyko interpretacji wiadomości jako „nieuprzejmych i nieadekwatnych”. W przywołanym eksperymencie ze studentami, początkowy telefon mógł służyć jako „antidotum przeciwko przeniesieniu” sprawiając, że partnerzy stali się dla siebie nawzajem bardziej prawdziwi.

Jak wykorzystać tę wiedzę?

Oto kilka wskazówek, które pomogą ci ustawić i lepiej prowadzić właściwie relacje mailowe z drugą osobą:

  • Nie żałuj czasu na telefoniczne lub osobiste przedstawienie się. Zaufanie łatwiej zbudować po krótkiej rozmowie.
  • W mailu dobrze jest szybko przejść do sedna, ale pominięcie zwykłych pozdrowień sprawia nieprzyjemne wrażenie.
  • Nie myl opóźnionej odpowiedzi z bierną agresją lub odrzuceniem.
  • Nie wysyłaj e-maili kiedy jesteś zły. Twoje słowa mogą się na tobie zemścić.
  • Obawiasz się, że jakiś drobiazg pozostanie niezauważony w wiadomości elektronicznej? Łap za telefon!

 

Autor: Bartek Kulesza

Facet po 40

 

 

 

Poczucie krzywdy

$
0
0
poczucie krzywdy

Psychoterapia zna pojęcie tzw. umysłowych klisz, których większość utrwala się w naszym umyśle między 1– 6 rokiem życia. Trudno je potem z umysłu usunąć. Patrzymy przez nie na świat nierzadko przez całe życie.

W umyśle dziecka źle traktowanego przez opiekunów, rówieśników, nauczycieli, które doznało wielu krzywd i rozczarowań, utrwala się klisza: KRZYWDA. Człowiek nią obciążony ma w sobie gotowość do interpretowania wszystkiego, co go spotyka, w kategoriach krzywdy i niesprawiedliwości. Często widzi krzywdę nawet tam, gdzie jej nie ma i nadmiernie reaguje na sytuacje, które innym wydają się niewinne.

Poczucie krzywdy jest zawsze subiektywne. Nieprawdą jest, że dziecko, które miało trudne dzieciństwo, uczone od małego, że po ludziach (nawet bliskich) nie można się spodziewać niczego dobrego, lepiej znosić będzie urazy w życiu dorosłym. Z psychiką jest tak, jak z ciałem. Jeśli mamy na nim ranę, bliznę - to uderzenie w chore miejsce jest zawsze bardziej bolesne niż w zdrową tkankę. Cierpimy więc dotkliwiej, jeśli trafiono nas w miejsce niegdyś już zranione.

Poczucie, że jesteśmy mało warci sprawia, że w kontakcie z krzywdzicielami stosujemy taktykę strusia. Chowamy głowę w piasek, przemilczamy urazy, bojąc się konfrontacji z ludźmi, którzy nas krzywdzą. Wydaje nam się, że na skutek naszego protestu stracimy ludzi, którzy nas wprawdzie krzywdzą, ale są z nami – a my ich przecież tak bardzo potrzebujemy i nikt inny z pewnością nie chciałby z nami być.

 

 

Taka pozycja w relacjach z krzywdzicielem rodzi zrozumiałą potrzebę znalezienia w kimś oparcia, zrozumienia, współczucia, pomocy. Chętnie wtedy opowiadamy o krzywdzie, która nas spotkała. To naturalne. Gdy pokrzywdzonym jest dziecko, mówienie o tym jest ze wszech miar wskazane. Dorosły winowajca ma nad dzieckiem tak wielką przewagę, że malec musi znaleźć innych, którzy mu przyznają rację, wezmą w obronę i wyjaśnią sprawę.

Jest jednak pewien procent ludzi, którzy użalają się nad sobą nawykowo. Rozpamiętywanie krzywd, które leży w naturze ludzkiej, w ich wypadku staje się sposobem na życie. Opowieści o zaznanych krzywdach są sposobem na prezentowanie siebie i wzbudzanie współczucia. Nic poza tym z tego nie wynika, gdyż tacy ludzie nie podejmują żadnych działań, by zmienić swoją sytuację. Można powiedzieć, że rola wiecznej ofiary im odpowiada i nie chcą jej porzucić.

Gdy Bóg i ludzie już zapomnieli

Umiejętność wybaczania sobie jest tak samo ważna, jak odpuszczanie win innym. Dla niektórych z nas jest ona najtrudniejsza. Przewinienia wobec bliskich – o których oni dawno zapomnieli, a może ich nawet nie zauważyli – spędzają nam sen z powiek. Wyrzuty sumienia nie pozwalają nam normalnie żyć, szczególnie wtedy, gdy zadośćuczynienie jest niemożliwe, bo np. osoba, którą skrzywdziliśmy już nie żyje.

Przy tej okazji opowiadam zawsze historię o rybaku, który miał dwóch synów. Mieszkał nad rzeczką, popijał za dużo i często przysypiał nad wędką. Raz, gdy wrócił do domu dowiedział się, że jeden z synów utonął, gdy on niezbyt trzeźwy zasnął wędkując. Nie słyszał nawet jego wołania o ratunek. Wpadł rybak w depresję, nie wstawał z łóżka, katując się wyrzutami sumienia i myślami o tym, jakim jest fatalnym ojcem. W rocznicę śmierci syna, aby siebie jeszcze bardziej pognębić, poszedł nad rzeczkę. Siedział tam, myśląc o sobie jak najgorzej. Gdy wrócił do domu dowiedział się, że w tym czasie utonął jego drugi syn. Zatopiony w poczuciu winy i złych myślach na swój temat, nie usłyszał także jego wołania o ratunek.

To opowieść o tym, co nam grozi, gdy nurzamy się bez końca w poczuciu winy i czerpiemy satysfakcję ze znęcania się nad sobą. Przyznanie się do błędu, wyrażenie skruchy, wyciągnięcie wniosków na przyszłość i zadośćuczynienie - to najlepsze co możemy zrobić ze swoją winą. Gdy popełniliśmy jeden błąd, starajmy się nie popełnić następnego. Rybak zrobiłby najlepiej, gdyby drugiego syna nauczył pływać, a sam przestał pić. Głupotą jest odpychać od siebie szczęście chwili obecnej z powodu tego, co minęło.

 

Zapraszamy na #WtorekMasculinum: Mężczyzna i praca

$
0
0
Praca

Już 15 września w Warszawie rozpoczyna się nowa seria wydarzeń z cyklu #WtorekMasculinum organizowanych przez Fundację Masculinum, a których partnerem jest również StressFree.pl. Tym razem temat szczególnie istotny po sezonie wakacyjnym, czyli o pracy i o tym, jaką rolę odgrywa ona w życiu mężczyzny.

Praca - to obok sprawności seksualnej - jeden z filarów męskiej tożsamości. Stanowi ona źródło pewności siebie, poczucia przydatności i bezpieczeństwa, potrafi dać mężczyznom ogromną siłę wynikającą z zapewnienia opieki najbliższym. Zdarza się jednak, że mężczyzna staje się zakładnikiem stereotypu, zgodnie z którym „utrzymanie domu” jest wyłącznie jego zadaniem i przez ten pryzmat oceniany jest społecznie jako „prawdziwy facet” albo „życiowy nieudacznik mówi Jacek Masłowski, prezes Fundacji Masculinum.

Jak czerpać w pełni satysfakcję z wykonywanej pracy? Jak radzić sobie w sytuacji jej utraty? Jak ewoluuje model rodziny, w którym to mężczyzna odpowiada za bezpieczeństwo finansowe rodziny i co ta zmiana oznacza dla męskiej tożsamości?

Wieczorne spotkanie rozpocznie krótki wstęp, zaś późniejszy panel dyskusyjny poprowadzi Tomasz Kwaśniewski – redaktor, dziennikarz Dużego Formatu, a jego rozmówcami będą:

  • Wojciech Eichelberger – czołowy polski psycholog i psychoterapeuta
  • dr Elżbieta Korolczuk – socjolożka, badaczka na Uniwersytecie w Göteborgu
  • Joanna Malinowska-Parzydło – CVO Personal Brand Institute
  • Marek Staniszewski – strateg komunikacji, menedżer z wieloletnim stażem

Następnie uczestnicy wydarzenia będą mogli zadać pytania gościom specjalnym, zaś później porozmawiać z nimi w mniej formalnej atmosferze. Wstęp wolny – zapraszamy!

Szczegóły

  • Data: 15.09.2015 r.
  • Godzina: 19:00
  • Miejsce: Fabryka Trzciny, ul. Otwocka 14, Warszawa
  • Dodatkowe informacje: www.wtorek.masculinum.org
  • Kontakt: fundacja@masculinum.org

 

partnerzy_wtorek_masculinum

 

 

 

 

 

 

 

Fomo – czy dałeś się złapać w sieć?

$
0
0
Fomo

100 razy dziennie sprawdzasz, co nowego na fb i innych portalach społecznościowych? Co chwila logujesz się na poczcie? Masz włączone wszystkie możliwe powiadomienia, byle tylko niczego nie przeoczyć? Rano, ledwo otworzysz oczy - chwytasz za telefon, by sprawdzić, czy przez noc nic ciekawego się nie wydarzyło?  Być może to już FOMO - choroba XXI wieku.

Fomo pochodzi od angielskiego „fear of missing out” i w języku polskim oznacza: lęk przed tym, że coś nas ominie, że coś przegapimy. Człowiek żyje w ciągłym napięciu i potrzebie bycia na bieżąco z każdą możliwą informacją, uczestniczenia w jak największej ilości wydarzeń… byle tylko zminimalizować ryzyko pominięcia czegoś istotnego, ważnego… Na własne „żądanie” bombarduje się ogromną ilością komunikatów, często śmieciowych, topi się wręcz w spamie, a jego życia to głównie oczekiwanie i sprawdzanie, czy jest już jakiś news oraz chodzenie na wydarzenia, byle je tylko zaliczyć.

Fomo - objawy i skutki

Osoby z fomo mają tendencję do porównania się z innymi i przeżywania silnych frustracji – kolejne zdjęcia znajomych, ich wpisy o wczasach na Majorce, zakupie nowego domu – rodzą zazdrość, gniew, są pretekstem do robienia sobie wyrzutów, użalania się nad sobą. Życie wydaje się szare, przegrane, mniej wartościowe niż uśmiechniętych kolegów/koleżanek np. z fb. W efekcie, obniża się poczucie własnej wartości, rodzi pragnienie dorównania innym – nawet, jeśli miałaby być to tylko iluzja.

 

Proste życie warsztaty

 

Rozpoczyna się praca nad „super wizerunkiem” na potrzeby Internetu. Pojawiają się stylizowane fotki, wpisy o wyjazdach, których tak naprawdę nie było, zdjęcia przy samochodach, których nie jest się właścicielem, czy w  domach znajomych, które opisuje się jako swoje. To napędza spiralę iluzji, w którą wciąga się coraz więcej osób. Rywalizacja na ładniejsze zdjęcia, atrakcyjniejsze spędzanie czasu, mądrzejsze/śliczniejsze dzieci…, czy nawet bardziej atrakcyjnych partnerów wciąga i staje się wręcz obsesją pożerającą ogrom czasu i uwagi.

Człowiek dotknięty fomo bywa rozdrażniony, rozkojarzony, ma problemy z zachowaniem uważności, skupieniem się na jednym zadaniu, brakuje mu czasu – ciągle przerywa to, co robi, bo chce sprawdzić, czy aby jakiś nowy mail nie trafił do skrzynki lub może ktoś nie wstawił jakiegoś zdjęcia, biega z wydarzenia na wydarzenie, byle tylko być na czasie, zaniedbuje obowiązki domowe i zawodowe (potrzeba sprawdzenia co się dzieje w wirtualnym świecie ciągle go od nich odciąga). Brak „połączenia z Internetem ” prowadzi do niepokoju – i odczucia, jakie mają osoby uzależnione, po „odstawieniu”, a przypadkowe zapomnienie telefonu - do poczucia paniki.

FomoBardzo obrazowo opisuje fomo  autor bloga Dziennik pesymistyczny w artykule „Zabawne to FOMO”:

Gdy tylko się przebudzę. Gdy tylko otworzę oczy. Gdy tylko zaloguję się w rzeczywistości, pierwsze co robię to sięgam po telefon, który już dawno przestał być tylko telefonem. […] Sprawdzam wiadomości na facebooku. Kontroluję, co nowego na wszystkich prowadzonych przeze mnie blogach i stronach.  Zaglądam do poczty. Przeglądam aplikacje informujące mnie, co nowego w prasie, radiu i telewizji. Artykuły, kilka maili, wpis na twitterze. […] Czytam i piszę. Poczta. Maile. Informacje. Telewizja śniadaniowa lub informacyjna. W samochodzie radio. Cały dzień w pracy przed komputerem. […] Jestem jak pies Pawłowa. Mam reakcje bezwarunkowe. Przechodzi mnie dreszcz, gdy słyszę pikanie telefonu. Podekscytowanie. Natychmiast dopada mnie nieodparta pokusa sprawdzenia przychodzącej wiadomości. Muszę być przez cały czas na bieżąco. W kontakcie. Informacja jest tak samo ważna dla mnie jak jedzenie, picie czy oddychanie. Nałogowo pragnę najnowszych wiadomości”(1).

Fomo dotyka osoby w każdym wieku i o różnych statusach społecznych - wystarczy się przyjrzeć pasażerom środków transportu miejskiego. Ludzie - wręcz jak zahipnotyzowani - wpatrują się w różnego rodzaju urządzania mobilne, byle tylko nie stracić kontaktu z wirtualną rzeczywistością. Bywa, że grupy znajomych  (w tym dzieci)  stoją obok siebie i zamiast rozmawiać w realu – aktualizują statusy i wzajemnie się obdarowują lajkami. Nawet maluchy wsiąkają w wirtualny świat, bo smartfon zyskał dziś funkcję „grzechotki”- uspokajacza.

Fomo i co z tym zrobić?

Czy po przeczytaniu tekstu powyżej czujesz, że masz lub jesteś bliski temu, by zapaść na fomo? Jeśli tak, zacznij działać już dziś. Co możesz zrobić?

  • „wylogować się” -  czyli zlikwidować konta na portalach społecznościowych, maila ograniczyć do 1 skrzynki pocztowej i wypisać się z zalewających ją śmieciami  kanałów informacji. Jasno określić sobie czas korzystania z Internetu. (Ostatnio znajomi zniknęli z fb i okazało się, że uznali, że zbyt dużo czasu i uwagi im on zabiera).
     
  • z przyczyn praktycznych nie każdy z nas może zrezygnować z posiadania kont na portalach społecznościowych – można jednak ograniczyć świadomie czas korzystania z nich i walczyć o konsekwentne zachowanie go.
     
  • wybrać minimalizmsprawdź, jak wprowadzić go np. Facebooku 
     
  • postanowić, że nie korzysta się z portali społecznościowych, nie sprawdza poczty np. na telefonie (zwykle mamy go pod ręką, więc aż się prosi, by zajrzeć, co nowego).
     
  • wyłączyć wszystkie powiadomienia z portali społecznościowych, przychodzące na maila.
     
  • oglądając sweet zdjęcia znajomych w Internecie uświadamiać sobie, że każdy z nas ma swoje problemy, radości i smutki, niczyje życie nie jest idealne  - i że twoi znajomi, podobnie tak jak Ty, wstawiają głównie to, co jest atrakcyjne, czym się można pochwalić, jest ciekawe. Proza życia pozostaje poza światem wirtualnym.
     
  • jeśli zauważysz, że ktoś z Twoich bliskich wykazuje objawy fomo - daj mu do przeczytania ten artykuł (jeśli jest dorosły) - być może uświadomi mu, że skalę i konsekwencje problemu. Jeśli zauważysz symptomy u swojego dziecka również zareaguj (tłumacz, ustalcie wspólnie ramy czasowe korzystania z  Internetu, poszukajcie atrakcyjnych aktywności  w świecie realnym, hobby, przestrzeni do integracji z innymi dziećmi, itp.). Niech Twoje dziecko ma  coś więcej niż życie wirtualne...
     
  • wyznaczyć sobie limity wydarzeń, w jakich możemy/chcemy wziąć udział np. miesięcznie. Decydować się tylko na takie, które rzeczywiście albo przyniosą nam radość, albo będą miały konkretną wartość dla nas/naszych bliskich. Starajmy się wyzbywać przeświadczenia, że "muszę iść, bo inni idą"... 
     
  • ograniczać multitasking Wielozadaniowość (multitasking) – nie wszystko złoto, co się świeci

 

(1) Zabawne to FOMO, http://dziennik-pesymistyczny.blog.onet.pl/2013/02/03/zabawne-to-fomo, stan na 09, 09, 2015

 


Umiejętności mamy pożądane w pracy

$
0
0
Mama w pracy

Urlop macierzyński to niezwykły czas w życiu każdej, świeżo upieczonej mamy. Jednak w pewnym momencie się kończy i część kobiet decyduje się na zostawienie dziecka pod opieką niani oraz powrót do pracy. Bardzo często wiąże się to z niepokojem. Młode mamy dysponują jednak zestawem nowo nabytych cech i umiejętności, które mogą podnieść ich wartość na rynku pracy i zniwelować powstałe zaległości.

Powrót do pracy dla wielu młodych matek jest stresującym przeżyciem. Częstą przyczyną tego stanu jest świadomość, że rynek idzie naprzód, a one przez jakiś czas były wyłączone z życia zawodowego. Zadania, które wykonywały jeszcze rok temu, mogły w tym czasie się zmienić. Niepokój może budzić również fakt, że w czasie nieobecności, ktoś inny wykonywał ich obowiązki. Co jeśli wywiązywał się z nich lepiej? Zamiast martwić się tym, co się zmieniło w pracy, warto zastanowić się jakie nowo nabyte umiejętności mogą pomóc w powrocie do pracy i utrzymaniu stanowiska.

Mama w pracy - Perfekcyjna organizacja

Nowe, macierzyńskie obowiązki sprawiają, że młoda mama nagle musi zacząć inaczej zarządzać swoim planem dnia. Mądre gospodarowanie czasem to umiejętność niezbędna – trzeba przygotować rano ubranka dla malucha, zrobić śniadanie, nakarmić i zająć się wieloma innymi domowymi sprawami. Jeśli dziecko jest większe, dochodzi spakowanie plecaka, odwiezienie go do żłobka czy przedszkola.

 


 

 

O mamach mówi się, że są wielozadaniowe i jak nikt inny potrafią tak zaplanować dzień, aby zmieściły się z nim wszystkie zadania. Dobra organizacja życia rodzinnego przekłada się także dobrą na organizację pracy własnej (lub zespołu, jeśli ma pod sobą). A to cecha, którą doceni każdy menedżer.

 

Mama w pracy - Pełne skupienie

Każda świeżo upieczona mama chce spędzać ze swoim dzieckiem i partnerem jak najwięcej czasu. Właśnie dlatego rzadko kiedy spotkamy ją w biurze po godzinach. Aby wyrobić się ze wszystkim w czasie, młoda mama jest bardziej uważna i skupiona. Dzięki temu unika poprawek do realizowanego projektu i może wyjść o czasie. Jest bardziej skoncentrowana na pracy, rzadziej korzysta z mediów społecznościowych, czy innych portali odciągających uwagę od wykonywanych zadań. Dodatkowe pół godziny w biurze, które kiedyś nie robiło różnicy, dla młodego rodzica ma ogromne znaczenie – podkreśla Małgorzata Majewska, ekspert portalu monsterpolska.pl.

 

Mama w pracy - Zdolność przewidywania

Opiekując się dzieckiem trzeba mieć przysłowiowe „oczy dookoła głowy”. Matki mają bardziej podzielną uwagę i umiejętność przewidywania konsekwencji różnych, alternatywnych scenariuszy. Te umiejętności są niezwykle cenne dla pracodawców. Zdolność dostrzegania tego, co nieoczywiste przyda się w relacjach z klientem, planowaniu strategii i działań zespołu. To kompetencje, które pozytywnie przełożą się na efektywność i wydajność pracy młodej mamy.

Mam w pracy - Zaangażowanie i lojalność

Każdy pracodawca, który inwestuje w zatrudnianie nowych pracowników, chce aby zostali oni z nim najdłużej. Mama, która wie, że będzie mogła wrócić do swojego miejsca pracy sprzed urlopu macierzyńskiego jest lojalnym pracownikiem, który raczej nie ucieknie szybko z firmy. Założenie rodziny to poważna decyzja i moment, w którym stabilizacja i poczucie bezpieczeństwa są najważniejsze. To przekłada się także na podejście do pracy. Mając bezpieczną pozycję w firmie i pewność dalszego zatrudnienia, młoda mama będzie sumiennie wykonywała swoje obowiązki i trzymała firmy, która daje jej pewną pracę – podsumowuje Małgorzata Majewska, ekspert monsterpolska.pl.

 

Źródło - mat.pras.

Odpuść sobie i daj innym odetchnąć – ciesz się życiem

$
0
0
Perfekcjonizm

Lśniące mieszkanie, wyprasowane w kant ubrania, w pracy dokumenty na równym stosiku, każde zadanie dopracowane do ostatniego szczegółu… Wszystko idealne i w wyznaczonym skrupulatnie do tego czasie. Wydawać by się mogło, że perfekcjonizm to bardzo pozytywna cecha. Gdzie tkwi haczyk? 

Radość, poczucie satysfakcji? Nie ma ich. Słowo "chcę", zastąpiło inne o destrukcyjnym wpływie na nasze życie - „muszę”.  Stając się jego niewolnikiem, oddaliśmy się sami w kierat, rozpoczęli pęd w stronę nieosiągalnego… zadręczając po drodze siebie oraz osoby z najbliższego otoczenia. Biorąc na własne barki wszystkie możliwe zadania, bo przecież ktoś inny zrobi źle, niedbale i na pewno byle jak.   

Nie tylko od siebie wymagamy bycia perfekt. Przypadki, gdy dzieci są karane, bo przyniosły ze szkoły -5, a nie 5 można mnożyć. Kłótnie małżeńskie o brudną szklankę w zlewie stały się przyczyną niejednego kryzysu w związku. Wielu pracowników odczuło skutki posiadania szefa perfekcjonisty, który musi mieć wszystko na już… nawet jeśli raport trzeba będzie zrobić w niedzielę i w gruncie rzeczy jest on mało istotny.

Czy perfekcjonizm daje szczęście?

Osoby, których życie zostało podporządkowane robieniu wszystkiego „naj - lepiej, szybciej, ładniej, więcej” itd., w gruncie rzeczy wyniszczają zarówno swoją psychikę jak i ciało. W codziennym pędzie, żeby ze wszystkim zdążyć, nie mają czasu na odpoczynek, zdrowe odżywianie, czy chwilę refleksji nad własnych życiem. Biorąc na siebie coraz więcej obowiązków zapominają, że doba ma tylko 24 godziny. Pojawia się frustracja, złość, uczucie napięcia, brak panowania nad emocjami, wybuchy agresji w stosunku do najbliższych i współpracowników - a po nich wyrzuty sumienia, plątanina myśli i zadręczania się.

Uwolnij się od przymusu bycia idealnym

Wszystkich, którzy m.in. zauważyli, że perfekcjonizm czy pracoholizm odbiera im radość życia i negatywnie wpływa na relacje z najbliższymi Wojciech Eichelberger zaprasza na  warsztaty on-line 8razyO.

Uczestnicy warsztatów w ich trakcie będą mogli zrozumieć jak ważny jest odpoczynek dla skutecznego działania i myślenia. Nauczą się jak zwiększyć swoją zdolność do szybkiej i efektywnej regeneracji sił, jak odreagowywać stres. Dowiedzą się również, jak rozwiązywać codzienne problemy, by nie odebrały im satysfakcji z życia oraz jak dbać o zachowanie work-life balance.

Nie musimy być we wszystkim perfekcyjni. Warto czasem zatrzymać się na chwilę i zobaczyć, że świat się nie zawali, jeśli pozwolimy sobie na chwilę relaksu i oderwania od obowiązków.

 

Na warsztaty on-line 8 razy O można zapisać się na stronie 8razyo.pl

 

Wojciech Eichelberger – założyciel Instytutu Psychoimmunologii IPSI, wybitny psycholog i terapeuta. W swoich projektach szkoleniowych i terapeutycznych odwołuje się do koncepcji terapii integralnej, która oprócz psychiki bierze pod uwagę ciało, energię i duchowość człowieka.

 

Kim jest dla Ciebie Twój telefon?

$
0
0
Uzależnienie od telefonu

Nie – to nie pomyłka… Z rozmysłem pytanie zostało sformułowane tak, a nie inaczej… Powiesz, że telefon nie jest człowiekiem, by być "kimś"? Może w teorii nie, jednak praktyka wskazuje niestety na coś zupełnie przeciwnego. Telefon bywa dziś trzecią osobą w związku, najlepszym przyjacielem, nadzorcą, pocieszycielem... Potrafi tak się do nas przykleić, że nawet w toalecie nie możemy się powstrzymać, by z niego nie korzystać.

Nie widzisz, że rozmawiam? Poczekaj, musze coś sprawdzić... Tak... Taaaak..., a co mówiłeś? Przepraszam, muszę odebrać - pogadamy później.... 

Gdy tylko telefon upomni się o uwagę - na boczny tor schodzi dziecko pytające o coś, koleżanka, której dawno nie widzieliśmy czy partner, z którym akurat rozmawiamy.
W dzisiejszych czasach coraz więcej osób traktuje jak priorytet dzwonek telefonu lub jakikolwiek pisk z niego się wydobywający. Nieważne, że akurat trwa np. ważna uroczystość - zawsze przecież można schować głowę za ławkę/krzesło, pod stół i krzyczeć szeptem... Każda pora i okoliczność jest dobra, by sprawdzić, jak telefon się czuje i czy aby czegoś nie potrzebuje... ;) 

Obejrzyj ten krótki film - niech będzie dla Ciebie okazją do refleksji nad Twoim podejściem do sposobu korzystania z telefonu. Czy nie dałeś mu zbyt istotnego miejsca w swoim życiu? Czy rzeczywiście konieczne jest sprawdzanie co kilka minut skrzynki pocztowej, konta na portalu społecznościowym, odpisywanie od razu na każdego maila czy przerywanie ważnej rozmowy z kimś bliskim, gdy tylko telefon "zawoła"? Czy sposób, w jaki korzystasz z telefonu nie zabija Twojej uważności w kontaktach z ludźmi w świecie realnym? 

Przeczytaj równieżFomo - czy dałeś się złapać w sieć?

 

Kariera i dziecko? Nie każda firma to ułatwia

$
0
0
Mama w pracy

Co piąty Polak uważa, że w jego miejscu pracy matki mają gorsze warunki rozwoju kariery niż inni pracownicy. W Polsce wciąż są także pracodawcy, którzy nie zapewniają równych szans kobietom i mężczyznom - wynika z badań Work Service. Jak podkreślają eksperci to szkodliwe podejście dla całej gospodarki.

W badaniu przeprowadzonym przez instytut Millward Brown na zlecenie Work Service S.A. ponad 20% osób zauważyło, że ich obecne miejsce pracy nie zapewnia takich samych szans rozwoju kariery matkom jak kobietom bezdzietnym, mężczyznom, czy jakimkolwiek innym pracownikom. 17,5% badanych oceniło także swojego pracodawcę jako dyskryminującego kobiety na tle mężczyzn pod tym względem.

 

- Wciąż wielu pracodawców patrzy stereotypowo na młode matki i niesłusznie kojarzy je z mniejszą wydajnością i możliwościami zawodowymi. Niestety ma to duży wpływ na aktywność kobiet na rynku pracy. Od lat badania Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że większość biernych zawodowo Polaków stanowią właśnie kobiety. Z najnowszych badań, z I kwartału 2015 roku wynika, że panie stanowią ponad 61% Polaków nieaktywnych na rynku pracy. Jednym z najczęstszych powodów tej bierności są obowiązki rodzinne związane z prowadzeniem domu – mówi Tomasz Hanczarek, Prezes Zarządu Work Service S.A. – Dyskryminacja ze względu na płeć jest bardzo negatywnym zjawiskiem, zarówno dla kobiet, jak i dla prawidłowego funkcjonowania rynku pracy. Kobiety wykazują się w wielu przypadkach lepszą organizacją pracy i sumiennością. Z naszych badań wynika, że w mniejszym stopniu niż mężczyźni spóźniają się do pracy, a przy tym często oceniane są jako bardziej wydajni pracownicy. Dlatego należy walczyć, ze stereotypami, bo brak różnorodności w przedsiębiorstwach i ograniczanie kobietom możliwości rozwoju, oddziałuje na niekorzyść całej gospodarki – dodaje Hanczarek.

 


 

 

Widać jednak, że w wielu przypadkach sytuacja kobiet i młodych matek w firmach jest dobra, a pracodawcy nie dyskryminują ich ze względu na płeć, czy fakt posiadania dziecka. W najnowszym badaniu Work Service ponad 75% osób oceniło, że w ich miejscu pracy kobiety mogą liczyć na takie same szanse rozwoju kariery jak mężczyźni. W podobny sposób ocenili także traktowanie kobiet posiadających dzieci. Jak twierdzi Ewa Misiak, Prezes Zarządu People Care z grupy kapitałowej Work Service, pracodawcy coraz częściej przekonują się, że kobiety mające dzieci nie są gorszymi pracownikami, a wręcz przeciwnie, rola matki pomaga im odkryć nowe kompetencje. Jak podkreśla, należy promować te firmy, które dokładają wszelkich starań, aby poprawiać sytuację kobiet na rynku pracy.

 

- Przedsiębiorstwa, dla których ważne jest tworzenie równych szans dla kobiet i mężczyzn powinny zdecydować się na większą elastyczność w proponowanych formach zatrudnienia, a także przyjąć dłuższą perspektywę planowania kariery zawodowej, uwzględniającą przerwy na decyzje związane z posiadaniem dzieci – mówi Ewa Misiak i dodaje - Warto spojrzeć w nowy sposób na macierzyństwo - paradoksalnie może być ono czasem rozwoju kompetencji zawodowych, takich tak organizacja czasu, wielozadaniowość, umiejętność słuchania. Również działania legislacyjne powinny być nakierowane na promowanie macierzyństwa i łączenia go z pracą zawodową. Jest to szczególnie istotne w kontekście kobiet, które są równocześnie przedsiębiorcami. Planowane obecnie zmiany dotyczące urlopów macierzyńskich tej grupy kobiet mogą wpływać negatywnie na decyzję o posiadaniu dziecka i dalszym prowadzeniu własnego biznesu.

 

Źródło: Work Service

 

* Informacje o badaniu:
Badanie zrealizowano na próbie N=528 osób pracujących, przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych oraz bezrobotnych. Próbę dobrano z ogólnopolskiej reprezentatywnej próby dorosłych Polaków N=1000 (zgodnej ze strukturą populacji pod względem płci, wieku, wykształcenia oraz klasy wielkości i województwa miejsca zamieszkania). Badanie przeprowadził instytut Millward Brown S.A. na zlecenie Work Service w okresie 15-18.05.2015 r., za pomocą wspomaganych komputerowo wywiadów telefonicznych w ramach projektu CATIBUS.

 

Przeprowadzka bez stresu – jak ją zorganizować?

$
0
0
Przeprowadzka

Jeśli planujesz zmianę miejsca zamieszkania to doskonale opracowany plan działania będzie niezbędny – pomoże zaoszczędzić Ci czas i nerwy. Przeprowadzka – jak się przygotować i od czego zacząć?  

Często przeprowadzka jest dużym stresem, ponieważ to, co znamy na co dzień wydaje nam się stabilne, komfortowe i bezpieczne, a to, co nowe jest dopiero przed nami.

 

Jak zorganizować przeprowadzkę?

Oto kilka wskazówek, które z pewnością będą pomocne przy przeprowadzce:
 
PrzeprowadzkaKrok pierwszy... plan działania - zrób listę
Nie należy zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę tym bardziej, że często nie doceniamy ilości nagromadzonych przez lata rzeczy.Warto na początek zrobić dwie listy, aby przeprowadzka odbyła się sprawnie, szybko i bez większych problemów. Pierwsza lista - „rzeczy do pakowania” - będzie dotyczyła wszystkich rzeczy, które są Ci niezbędne i z którymi nie chcesz się rozstać. Druga lista - „rzeczy, do wyrzucenia lub oddania” - czyli przedmioty i rzeczy zniszczone, które od razu można wyrzucić do kosza oraz takie rzeczy, które Ci nie będą już potrzebne, ale mogą się przydać innym.

 

PrzeprowadzkaKrok trzeci... kartonowe pudełka to podstawa
Zorganizuj kartony, taśmy, worki, folie bąbelkowe. Pudełka powinny być mocne i wytrzymałe, odporne na różnice temperatur, kartony - różnej wielkości. Najlepiej do pakowania książek wybrać pudełka z otworami - takie rozwiązanie będzie wygodniejsze przy przenoszeniu kartonów do transportu. Jeżeli mamy jeszcze w posiadaniu oryginalne pudełka na sprzęt elektroniczny, to łatwiej będzie go nam spakować. Należy pamiętać o wszystkich kablach i pilotach, aby były razem spakowane ze sprzętem do którego należą.

 

PrzeprowadzkaKrok czwarty... kolejność pakowania
Najlepiej zacząć od pakowania przedmiotów i ubrań sezonowych, książek, pamiątek, obrazów, zastawy stołowej, mebli i wszelkich innych akcesoriów, które nie są nam potrzebne na co dzień czy do pracy.

 

 

PrzeprowadzkaKrok piąty... pamiętaj o etykietach
Aby nie zacząć w nowym mieszkaniu od chaosu i bałaganu, warto wcześniej przygotować etykiety do podpisania kartonów. Najlepiej opisać każde pudełko dość szczegółowo, nie zapominając o pomieszczeniu, do którego powinno trafić.

 

PrzeprowadzkaKrok szósty... jak przygotować meble?
Meble należy odpowiednio przygotować do transportu i jak najlepiej je zabezpieczyć. Wyjąć półki, zamknąć szczelnie szuflady, drzwiczki i zabezpieczyć taśmą klejącą, aby nie otworzyły się w trakcie transportu. Jeżeli okaże się, że jest potrzebny całkowity demontaż niektórych mebli, wszystkie wkręty należy włożyć do małym kartonów, podpisać i przewozić razem z meblami.

 

PrzeprowadzkaKrok siódmy... zabezpiecz rośliny 
Nie zapominajmy o roślinach, które mamy w domu, a które trzeba odpowiednio zabezpieczyć. Przed transportem owijamy każdą donicę workiem foliowym, aby w trakcie transportu nie wysypała się ziemia. Mniejsze rośliny możemy wstawić do kartonu, który najlepiej pozostawić w miarę możliwości otwarty. Rośliny ustawiamy tak, aby doniczki stały stabilnie, a wolną przestrzeń wypełniamy folią. Większe rośliny dość mocno rozgałęzione delikatnie związujemy, aby się  nie złamały podczas transportu.

Nowe miejsce - nowy początek

Przeprowadzka jest doskonałym rozwiązaniem, żeby się zastanowić, co jest dla nas naprawdę istotne i czy warto wszystko ze sobą zabierać. Jeżeli coś nie jest to funkcjonalne, cenne i na co dzień przydatne, może warto oddać to komuś, kto będzie tego bardziej potrzebował? Pamiętaj, że... w nowym miejscu zaczynamy nowe życie i warto zrobić więcej przestrzeni na to, co wkrótce się pojawi.

 

Autor tekstu: Ewelina Kożuchowska - z wykształcenia grafik, ceramik, zajmuję się home stagingiem, czyli stylizacją wnętrz mieszkań/budynków przeznaczonych do sprzedaży, projektuje plakaty motywacyjne. WWW: projecthomestaging.blogspot.com

 

Viewing all 93 articles
Browse latest View live